galeria

         

Krakowski Kongres Samorządów RP

Druga tura poparcia

Marek Szczepanek

Krakowski Kongres Samorządów RP stanowił drugą turę spotkania zorganizowanego w październiku ubiegłego roku. Potwierdził poparcie, jakiego rządowym projektom reform ustrojowych udziela środowisko Federacji Związków i Stowarzyszeń Gmin Polskich. W Kongresie wzięło udział około 200 osób.

Początek drugiej tury Kongresu. Nie zajęte miejsca świadczą o skuteczności strajku maszynistów, który trwał właśnie wtedy w całej Polsce.

Inauguracyjne przemówienie wicepremiera Janusza Tomaszewskiego mogło stanowić dobre podsumowanie większości wystąpień, poświęconych przede wszystkim związkom reformy administracyjnej z innymi projektami zmian w sferze ubezpieczeń, szkolnictwa czy bezpieczeństwa.

- Reforma administracji nie jest celem samym dla siebie. Jednocześnie wprowadzane będą reformy: systemu ubezpieczeń społecznych, służby zdrowia - uwzględniające powstanie kas chorych - edukacji, wymiaru sprawiedliwości i policji. Zaprezentowany na forum parlamentu projekt nowego podziału administracyjnego kraju nie jest przykładem kaprysu polityków, typowym dla minionej, komunistycznej dekady. Nie jest też w tej reformie problemem najważniejszym. Zasadniczą ideą, która przyświecała twórcom reformy, była zmiana istoty państwa - powiedział uczestnikom Kongresu Samorządów RP wicepremier .

Od edukacji po wojsko

Minister edukacji - Mirosław Handke po raz kolejny zaprezentował szczegółowe założenia zmian w systemie oświaty, które czekają nas w najbliższych kilku latach. Zwrócił przy tym uwagę, że reforma oświaty - powiązana z przekazaniem szkół ponadpodstawowych powiatom oraz uruchomieniem systemu bonów oświatowych - powinna ułatwić samorządom zarządzanie szkołami. Minister Handke chce, aby - podobnie jak MEN - również inne resorty zrezygnowały z sieci własnych placówek edukacyjnych, co doprowadzi na poziomie gminnym i powiatowym do integracji szkolnictwa. Z dużym zainteresowaniem przyjęto plan uruchamiania wyższych szkół zawodowych, które pojawią się przede wszystkim w miastach tracących status wojewódzki. MEN będzie także dążył do powołania w miastach-stolicach nowych województw uniwersytetów o charakterze zbliżonym do takich uczelni anglosaskich. Stosunkowo najszybciej można tego dokonać w Olsztynie, tworząc centrum edukacyjne i naukowe o rzeczywiście regionalnym charakterze.

Reforma administracyjna może przyczynić się do lepszego zarządzania groszem publicznym i w innych dziedzinach. Duże poruszenie wywołało wystąpienie prezesa Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - Włodzimierza Dobrowolskiego. Dane, które zaprezentował przedstawiciel jednego z najbogatszych funduszy celowych w kraju były szokujące. 9600 spraw rozstrzygnięto w ciągu roku przez centralę PFRON w Warszawie, natomiast tylko 400 w oddziałach wojewódzkich. Do dziś pozostało około 5000 spraw nie załatwionych, czekających na rozstrzygnięcie niekiedy po trzy lata. W tych okolicznościach, zdaniem szefa PFRON, nie ma innego wyjścia, jak przekazanie wielu uprawnień i zadań bezpośrednio samorządom. Chodzi na przykład o likwidację barier architektonicznych, urbanistycznych czy komunikacyjnych. Powiaty mogą również zająć się prowadzeniem warsztatów terapii zajęciowej (zwłaszcza w momencie przejęcia służby zdrowia) czy organizowaniem - we współpracy z organizacjami pozarządowymi - turnusów rehabilitacyjnych. Wszelkie te zmiany będą tym ważniejsze, że wedle szacunków PFRON około 10 proc. obywateli stanowią ludzie niepełnosprawni, którzy z trudem docierają ze swoimi problemami do skrajnie scentralizowanego Funduszu.

Krystyna Sieniawska - przewodnicząca Ogólnopolskiej Reprezentacji Samorządowych Kolegiów Odwoławczych uważa, że należałoby zastanowić się nad budowaniem sądownictwa administracyjnego poprzez wykorzystanie istniejących kolegiów. Ich doświadczenie może okazać się bardzo przydatne w momencie, kiedy trzeba będzie poddać nadzorowi kolejne podmioty, w postaci na przykład samorządu powiatowego. Pozostawienie jednak 49 kolegiów w istniejących dziś województwach przyniesie szansę, aby wymiar sprawiedliwości był bliżej szarego obywatela.

Koncepcję istotnych zmian w funkcjonowaniu naszego systemu obrony narodowej przedstawił Robert Lipka - podsekretarz stanu w MON. W powiatach powinny zostać stworzone mobilne, tanie w utrzymaniu Oddziały Obrony Terytorialnej. Mając siłę batalionu, byłyby zdolne zarówno do obrony własnej małej ojczyzny w przypadku wojny, jak też do przeciwdziałania na jej terenie groźnym klęskom żywiołowym. Powstanie takich jednostek - przy stosunkowo niewielkich wydatkach - powinno poważnie wzmocnić nasze możliwości obronne. Taki system umożliwi też przeszkolenie znacznie większej liczby młodych ludzi. Udoskonalenie systemu obrony terytorialnej wymaga wielu zmian ustawowych. Starosta czy wojewoda w nowych regionach, stojąc na czele zintegrowanej administracji, będzie mógł kierować takimi jednostkami. Zmieni się także stosunek władz lokalnych do żołnierzy, tworzących w takim przypadku "własne wojsko".

W cieniu weta

Żywo komentowanym w kuluarach i oficjalnych wystąpieniach tematem był problem ewentualnego weta prezydenta wobec ustawy o nowym podziale kraju na województwa. Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności - Tadeusz Syryjczyk powiedział, iż za rzecz żenującą uznać trzeba polityczne weto ze strony ludzi i środowisk, które opublikowały jako pierwsze wyniki prac zespołów "solidarnościowych" z lat 1990-1993, wskazujące na sensowność stworzenia 12 regionów. W jego opinii, im więcej powstanie regionów słabych, o dochodach poniżej przeciętnej, tym więcej pojawi się województw stale wiszących u warszawskiej klamki. Dlatego w wielu wypadkach wojna o kolejne województwa może doprowadzić do pyrrusowych zwycięstw. Reforma, zwłaszcza powiatowa, powinna także powstrzymać fatalne zjawisko ucieczki najaktywniejszych do wielkich miast czy wprost do Warszawy. Zdaniem Syryjczyka, nie ma raczej możliwości, aby z powodu walki o liczbę regionów doszło do zatrzymania reformy. Trzeba także zdawać sobie sprawę, iż już dodanie trzech nowych województw do pierwotnej dwunastki wywołało na powrót konflikty pomiędzy Toruniem i Bydgoszczą, czy na obszarze planowanego regionu lubuskiego.

Wicepremier Tomaszewski - podobnie jak Jerzy Stępień - przekonywał, że układ z pierwotną liczbą regionów jest powiązany ze ściśle przygotowanym, precyzyjnym układem prawnym. Nadmierne odchodzenie od wyjściowych ustaleń zmniejszy pozytywne efekty reformy i równocześnie zwiększy jej koszty. Także gospodarz Kongresu, przewodniczący Rady Federacji Stowarzyszeń Gmin Polskich - Kazimierz Barczyk uważa, iż mimo konfliktu o województwa pomiędzy rządem i koalicją a opozycją i prezydentem są wszelkie dane po temu, aby reforma weszła w życie w styczniu przyszłego roku. Zwłaszcza iż na czas powstają inne, ważne akty prawne. W ostateczności może się zdarzyć, że pojawi się 49 województw z kompetencjami dużych regionów. Będzie to jednak karykatura reformy.

Wśród uczestników Kongresu przytłaczającą przewagę mieli zwolennicy dużych, silnych regionów. Znalazło to wyraz zarówno w zasadniczej uchwale, jak też w stanowisku wobec poczynań prezydenta. Uchwała ocenia te poczynania jako działania prowadzące do demontażu reform stanowiących spójną całość, a prezydent nadużywa konstytucyjnych uprawnień, stając po stronie sił postkomunistycznych. Stanowisko głosi m.in., iż za ukształtowanie ustroju administracji odpowiedzialny jest przede wszystkim rząd a także parlament, a zgłoszenie przez prezydenta weta będzie wystąpieniem przeciwko reformom w kraju.

Nowe szanse i problemy

Niektóre analizy ukazywały trudności, jakie przyniesie reformatorski proces. Grażyna Prawelska-Skrzypek - wicedyrektor Małopolskiego Instytutu Samorządu Terytorialnego uważa, że powstanie powiatów i samorządu wojewódzkiego wywoła liczne konflikty nie pomiędzy administracją państwową a samorządami, lecz pomiędzy samymi samorządami. Konieczne więc będzie przygotowanie ludzi do negocjacji i precyzyjnego określania stanowisk. Spore znaczenie w tym procesie może przynieść właściwe wykorzystanie doświadczeń związków komunalnych.

W opinii Olgierda Dziekońskiego - szefa Agencji Rozwoju Komunalnego, związki komunalne - zwłaszcza te, które nie stanowiły substytutów powiatów - mogą odegrać sporą rolę przy rozwiązywaniu problemów gospodarki odpadami czy zaopatrzenia w energię cieplną. Prawdopodobnie więc niektóre związki zanikną, wyparte przez powiaty, część jednak nawet się rozrośnie. Wraz z reformą powinny zatem powstawać warunki zachęcające gminy do realizacji niektórych zadań przez związki celowe. Konieczne będzie także rozbudowanie systemu doradztwa prawnego i wymiany doświadczeń takich organizacji.

Obawa o kasę

Kazimierz Fudala - wójt gminy Rzepiennik Strzyżowski i przewodniczący Stowarzyszenia Wójtów i Burmistrzów Województwa Tarnowskiego:

- Tarnów nie predestynuje do roli stolicy dużego regionu. Wydaje się, że większość mieszkańców pogodziła się z losem, zdając sobie sprawę, iż reforma powinna umożliwić szybszy rozwój kraju, a przede wszystkim racjonalne gospodarowanie środkami publicznymi. Jestem przy tym przekonany, iż w niektórych sferach samo powstanie powiatów nie przyniesie zwiększenia środków na tak potrzebne inwestycje w infrastrukturze.

W małych gminach rodzą się dodatkowe obawy. W parlamencie decydujące wpływy ma lobby dużych miast. Obawiam się więc, że - podobnie jak obecnie - przeważać będzie dążenie, aby dochód pozostawał tam, gdzie jest wytwarzany. Gminy położone w takim terenie, jak tarnowskie, cierpią z powodu zmniejszających się dochodów. Chciałbym, aby przy konstruowaniu zasad finansowych reformy decydenci pamiętali o potrzebach społecznych ludzi, którzy mimo własnych, niemałych wysiłków nie są w stanie sobie pomóc w wystarczający sposób.

Bez żalu

Leszek Zegzda - wiceprezydent Nowego Sącza:

- W Nowym Sączu nie ma żalu, wywołanego utratą statusu województwa. Zarówno w mieście, jak i okolicznych gminach przeważało oczekiwanie na powiat. W tej materii ziemia sądecka ma ogromne doświadczenie, zaś pojęcie województwa nowosądeckiego było dość naciągane, gdyż sztucznie połączono właśnie ziemię sądecką z Podhalem.

Ze zdziwieniem przyjmuje decyzję polityczną oddzielającą Nowy Sącz od ziemi sądeckiej. Wielu liderów lokalnych uważa, iż Nowy Sącz powinien być stolicą jednego powiatu ziemskiego. Ale mimo kilkuletniego, zakończonego sukcesem eksperymentu z powiatem pilotażowym, wytworzyła się niezręczna sytuacja. Niektórzy politycy chcą wygrać nastroje w mieście, mówiąc, iż poprzez tworzenie powiatu grodzkiego broni się tożsamości miasta. Dlatego Rada Miasta minionej kadencji nie mogła podjąć decyzji o rezygnacji z powiatu grodzkiego na rzecz jednego powiatu ziemskiego. Zapewne po wyborach nowa Rada będzie musiała się nad tym problemem zastanowić.
 
 

“Wspólnota”, Rocznik 1998, Nr 27, str. 5

     

galeria